niedziela, 20 października 2013

Po co mi autograf w e-booku?


Polscy wydawcy e-booków chcą zrobić wszystko, by czytelnicy uwierzyli, że to niemalże to samo, co prawdziwa książka. Tyle że robią to w wyjątkowo głupi sposób.

Lubię autografy. Nie stałbym nigdy po żaden nawet godzinę (ani nawet piętnaście minut – przez to przegapiłem dedykację od Kazimierza Górskiego w czasach podstawówki), ale ostatnio nie muszę tego robić, bo rodzimi dystrybutorzy/wydawcy męczą autorów na miejscu, każąc im podpisać tysiące książek, by te dotarły do czytelników już z podpisem. Weszło idzie nawet krok dalej i za drobną dopłatą można dostać dedykację, którą sami wymyślimy. I to się im opłaca, bo chętnych na autograf nie brakuje.

Wydawcy e-booków pomysł najwidoczniej podpatrzyli i pomyśleli: „hej, zróbmy to samo u nas! Niech ludzie wiedzą, że e-książki są takie same jak zwykłe!”. Genialny plan, prawie tak samo dobry, jak zachęcanie rowerzystów do kupna auta poprzez montowanie w samochodach rowerowych dzwonków.

Właściwie to nawet głupszy pomysł, bo taki e-bookowy autograf jest przecież bezwartościowy. Co mi z podpisu autora, który jest dokładnie taki sam na każdym cyfrowym egzemplarzu i trafił do tysiąca innych czytelników? Po co mi skopiowany, zeskanowany podpis? Przecież równie dobrze mógłbym go wydrukować. Czy np. Woblink nie wie, o co chodzi w autografach?

E-booki są świetne, bo, nie licząc treści, książką nie są. Nie mają twardej okładki, nie ważą 10 kg, nie mają też miejsca na autograf. Ale to nieistotne, bo nie tego od nich wymagam. A skoro tak, to nie potrzebuję żadnych innych „książkowych” atrybutów. I aż dziwne, że wydawcy e-booków nie są tego świadomi.

Zresztą - co miałbym z takim cyfrowym autografem zrobić? Chwalić się nim? W przypadku papierowej książki ma to jeszcze jakiś sens, ale nie wyobrażam sobie, że pokazuje komuś podpis autora na Kindle'u.


A jak wydawcy chcą, by ludzie kupowali więcej e-booków, to przepis jest prosty – niech obniżą ceny. I wtedy nawet bez autografów cyfrowe książki sprzedadzą się świetnie.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz