Gdyby wszystkie filmy Disneya miały
taką ścieżkę dźwiękową, to sprzedaż koszulek z „Camp Rock”
byłaby jeszcze większa.
Porównanie z tytułu jest oczywiście
krzywdzące dla szkockiej wokalistki, bo w odróżnieniu od Hanny
Montany (i grającej ją aktorki), Lauren Mayberry śpiewa ładnie,
nie wygina się w teledyskach i słucha się jej z przyjemnością.
Pod warunkiem, że zaakceptujemy ten
nieco dziecinny, słodki, uroczny głosik, właśnie rodem z filmów Disneya
albo nawet popowych hitów. Ale Chvrches od typowego popu trzyma się
z dala, serwując nam dawkę elektronicznych, wpadających w ucho
piosenek. To spory plus tej płyty, bo słucha się jej bardzo
przyjemnie, a przy tym nie nudzi – owszem, Szkoci nie są mistrzami
w żonglowaniu gatunkami, trzymają się swojej „futurystyczności”,
a mimo to potrafią zaskoczyć zmianą tempa i nastroju. Po
przyjemnych, nawet nieco tanecznych piosenkach nagle dostajemy smutne
„Tether” (z gitarą!), a później niepokojące „Science/Vision”,
z zaskakująco poważnym wokalem Lauren. Inaczej, ale w tym samym klimacie.
Chvrches to jednak nie tylko urocza
wokalistka, która, niestety, czasami odkłada mikrofon, by śpiewać
mógł ktoś inny. Utwory, w których do głosu dochodzi mężczyzna, są
najsłabszym elementem tej płyty – zupełnie niepotrzebnym. Kolega
Lauren jest po prostu nijaki i nudny, brakuje mu charyzmy, którą ma
właśnie Szkotka. I chyba śpiewa tylko dlatego, że innym członkom
zespołu byłoby głupio mu odmawiać – co zresztą bardzo dobrze
świadczy o Chvrches, ale niestety wpływa na jakość płyty.
Nawet mimo tych dwóch „męskich”
utworów „The Bones Of What You Believe” to bardzo dobra płyta.
Przebojowa, prosta w odbiorze, niespecjalnie ambitna, wpadająca w
ucho – w sam raz, by poprawić sobie nastrój jesienią.
7,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz